Topy kultury #15: Teatr (zaskakuje) w czasach pandemii

Maski, środki do dezynfekcji, odstępy wśród widowni i ostatnie wolne miejsca na balkonie....
Poza tym oświadczenia, specjalnie stworzone regulaminy, komunikaty audio i stopniowe zapełnianie rzędów, żeby nie generować tłoku. Tak wygląda teatr w czasach pandemii, a w nim...

..."I tak nikt mi nie uwierzy"

Tytuł sztuki nie tylko idealnie pasuje do okoliczności (no bo sami nie uwierzylibyśmy sobie jeszcze parę miesięcy temu, gdyby ktoś nam powiedział, że przesiedzimy niemal pół roku w domu), ale także tematu, który dzielnie podjęli aktorzy Teatru Fredry w Gnieźnie. Spektakl w reżyserii Wiktora Rubina jest niejako śledztwem podjętym w celu wyjaśnienia tego, co spotkało kobietę inną niż wszystkie. Próbuje rozliczyć każdego, kto miał wpływ na jej losy i znaleźć winnego zbrodni.
A cóż to właściwie za zbrodnia?
Dzieło inspirowane jest losami Barbary Zdunk - ostatniej kobiety poddanej "karze ognia" na naszym kontynencie. 

Barbara

Była córką pastucha z Bartoszyc. Bardzo wcześnie opuściła rodzinny dom w poszukiwaniu pracy. W wieku 17 lat wdała się w romans z pewnym żołnierzem, jednak nie było szans na zbudowanie z nim związku. Niedługo później poznała mężczyznę o nazwisku Sdunk, który został jej mężem. Ich małżeństwo trwało zaledwie kilka tygodni. W kolejnych latach życia wdawała się w relacje z wieloma mężczyznami, między innymi z wiele młodszym od niej Jakobem Austerem, który pośrednio (jak głosi legenda) przyczynił się do tego, jak potoczyły się jej losy. Została ona bowiem skazana za podpalenie domu, w którym nocował Auster (podobno porzucił ją wcześniej, a ona miała uczynić to z zemsty). W wyniku tego pożaru spłonęło kilka okolicznych domów. 
W więzieniu była wykorzystywana przez obywateli Reszla, których przyprowadzali do jej celi strażnicy. W czasie trwania procesu urodziła ona dwoje dzieci, z których jedno zmarło (nie wiadomo, czy Zdunk nie miała z tą śmiercią nic wspólnego). W sierpniu 1811 roku została spalona na stosie. Jednak, według niektórych podań nie było to bezpośrednią przyczyną śmierci - jeden z wykonujących wyrok mężczyzn miał ją udusić potajemnie, by oszczędzić jej cierpienia. 
Nie wiadomo, czy Barbara nie była osobą z niepełnosprawnością intelektualną. Jedno natomiast jest pewne - na zawsze zapisała się na kartach historii jako ostatnia kobieta, którą spalono na stosie w Europie. 

Czy potrzebujemy takiej sztuki?

Współczesny teatr sięga po bardzo odważne, nowoczesne i kontrowersyjne środki wyrazu. Nie wszystkie one są według mnie  potrzebne, jako że niektóre rzeczy można wyrazić w bardzo symboliczny sposób, nie potrzeba do tego aż tak dużo nagości. Kolejną sprawą jest kamera rejestrująca pod nieco innym kątem to, co dzieje się na scenie, żeby lepiej widzieć rekwizyty czy wyraz twarzy danej postaci, co, razem z grą światła i dźwięku, wpływa na sposób odczuwania przez widza tej historii. 
W dodatku sztuka, z założenia twórców (co możemy wywnioskować z opisu dzieła na stronie teatru) miała mieć charakter feministyczny. Powinna być swego rodzaju wyzwaniem rzuconym wszystkim, którzy umniejszają rolę kobiet, czyniąc je winnymi zbrodniom wykorzystania i poniżania. 
Ja widzę to jednak zupełnie inaczej. 
Nie popieram postulatów wysuwanych przez feministki a o paleniu na stosie czarownic mam niewielkie pojęcie. Dlatego chciałabym spojrzeć na to pod kątem cierpienia drugiego człowieka. 
Nie ulega wątpliwości, że spektakl przedstawia losy osoby prawdopodobnie upośledzonej umysłowo, której w tamtych czasach (ale i w obecnych także) nie są w stanie pomóc nawet bliscy ze względu na brak wiedzy i odpowiednich narzędzi. Nawet w dzisiejszych czasach osoby "inne", chore czy z zaburzeniami psychicznymi są omijane szerokim łukiem albo izolowane od społeczeństwa. Ich cierpienie potęguje także to, że często są wykorzystywane przez najbliższych w różny sposób ze względu na to, że postrzegają świat inaczej i nie potrafią się bronić. 
Drugą rzeczą, która szczególnie "uderzyła" mnie w czasie oglądania spektaklu to konstrukcja osoby skrzywdzonej przez drugiego człowieka i pozostawionej samej sobie. Jakkolwiek niektórych przewinień nie można tłumaczyć własnymi wcześniejszymi doświadczeniami, nie powinno się także pomijać żadnego wydarzenia,  bo to one tworzą i kształtują konkretną osobę. Dlatego szczególnie przykrymi są skutki potwornego cierpienia. Jak bardzo trzeba nie wierzyć w sens swojego życia, swojej przyszłości, żeby chcieć nie czuć nic? Jak można doprowadzić drugą osobę do stanu, w którym czuje pustkę? Jak duże może być ludzkie cierpienie, żeby ktoś chciał się znaleźć poza samym sobą? Jak poranionym trzeba być, żeby się na to cierpienie uodpornić? 
Rozważając to, na wygodnym fotelu otoczona połową publiczności poczułam się strasznie niewygodnie. Niewygodnie było mi z tym, że ludzkimi ocenami kierują schematy. Widzimy tylko część prawdy i bardzo łatwo kategoryzujemy, a to ludzkie kategoryzowanie może odbić się na losie ludzkiej istoty i zamiast zmienić ją na lepsze, pchnąć ją jeszcze bardziej w otchłań smutku, ciemności, cierpienia i nicości. I cieszę się, że gdy przyjdzie już kres tej ziemskiej wędrówki, nie my będziemy sądzić.
Jednak, ponieważ mimo wszystko ocenianie, wygłaszanie opinii jest największym hobby połowy populacji naszego gatunku, zdecydowałam się wyrazić swoje zdanie. I gdyby ktoś zapytał mnie, czy warto iść na ten spektakl, powiedziałabym, że tak. Choć nie popieram niektórych zabiegów, jakie zostały zastosowane. Chociaż można zinterpretować ten spektakl w sposób "niebezpieczny". Jest to sztuka pod pewnymi względami potrzebna, nie tylko widzom, ale niewątpliwie także twórcom. W końcu już nie pierwszy raz gnieźnieński teatr porusza tematy takie jak fizyczne wykorzystywanie kobiet.

Nie będę Was zachęcać, żebyście pochylili się nad tą sztuką, ale jeśli ktoś lubi teatr we współczesnej odsłonie, to może ze spokojem wybrać się właśnie do Teatru Fedry w Gnieźnie.


Dreaming Tusi



Źródła: (Szukając informacji o Barbarze Zdunk, zasięgnęłam informacji w internecie, więc uprzedzam, jeśli pojawiłyby się w moim przekazie jakieś błędy. 😊 )
Wikipedia


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kącik literacki Dreaming Tusi #15

Kącik literacki Dreaming Tusi #9

Kącik literacki Dreaming Tusi #35